*Zimne doły 2016 – weekend pełen niespodzianek*
**
Kolejne, powakacyjne spotkanie Platerówkowiczów tym razem miało miejsce w sobotę 10 września, w odróżnieniu od dotychczasowych, tradycyjnych niedzielnych zbiórek. Następną niespodzianką dla uczestników był zakaz wjazdu do lasu, pilnie egzekwowany przez poruszających się na quadach strażaków.
Spieszeni kierowcy i ich pasażerowie zostali poinformowani o odbywającej się równolegle imprezie biegowej oraz związanej z nią blokadzie dróg dojazdowych i jedynej możliwej opcji dotarcia do celu – piechotą. Podziw, ale nie etuzjazm – z racji nieprzewidzianych trudności, budziła liczba samochodów pozostawionych we wszelkich możliwych miejscach do parkowania, którymi przybyli uczestnicy biegowej rywalizacji w kilku kategoriach (od maluchów poczynając) i na różnych, leśnych dystansach.
Ta komunikacyjna trudność nieco przetrzebiła szeregi uczestników, a jak się ostatecznie okazało – górą byli cykliści. Z dumą „z obłoka” patrzyła na dawnych uczniów uparcie przebijających się do celu – „przełajowo” z pokaźnym ekwipunkiem – nasza droga „Sprężyna”, ikona sprawności fizycznej. Ostatecznie do celu dotarło blisko 50 osób, podtrzymując opinię o sensie i potrzebie spotkań starej wiary.
Kolejną niespodzianką był brak (jak się okazało z przyczyn zdrowotnych) szefowej naszego Koła – Zosi Gola-Podkowińskiej. Wprawiło to nas w głębokie zaniepokojenie, bowiem dotąd uważaliśmy Zosię za niewieścio kruchą, ale „żelazną Damę”. Przekonanie, że jest to incydentalny przypadek, wraz ze szczerymi życzeniami zdrowia płynęły pod Jej adresem powszechnie. W związku z tą „niespodzianką” wiele dyskusji zahaczało o stan zdrowia uczestników i przyjaciół nie uczestniczących w imprezie.
Pogoda, jak zawsze Platerówkowiczom sprzyjająca, sprawiła kolejną niespodziankę. Wysoka temperatura, wyraźnie odczuwalna nawet w lesie, odgoniła chętnych od ogniska i wyraźnie zredukowała liczbę amatorów pieczonych kiełbasek.
Nietypowy był też, dobiegający do naszego siedliska, towarzyszący imprezie biegowej hałas megafonowy, łamiący ciszę i spokój chojnowskiego lasu.
Kończąc imprezę rozstawaliśmy się z przekonaniem, że Platerówkowa wiara jest „nie do zdarcia”.
/Bogumił Zieliński/