Wspomnienia o Zofii Goli-Podkowińskiej
Przyszła na świat w czasie okrutnej okupacji niemieckiej, w czasie biednym i głodnym, ale w rodzinie ludzi kochających się i pracowitych. Po wyzwoleniu jej rodzice z córkami w końcu swoje miejsce znaleźli w naszym Zalesiu. Okres nauki to szkoła w Jazgarzewie i jej kochana Platerówka w Zalesiu, która ukształtowała jej charakter i ujawniła zdolności. Skończyła Warszawską Akademię Medyczną i została lekarzem stomatologiem, specjalistą chirurgiem. Swoją pracą długie lata, aż do emerytury służyła chorym i cierpiącym. Na tym polu spełniła się doskonale.
45 lat temu założyła rodzinę, w której była wspaniałą żoną i matką. Pracując zawodowo , urodziła i wychowała wzorowo dwu synów, a w końcu pomagała wychowywać wnuczki. Ciekawością świata zaszczepiła swoje dzieci i wnuczki, między innymi pokazując im: i polskie góry i morza: Bałtyk, Śródziemne i Czerwone i Czarne.
Wielka gorliwość w służbie bliźnim, zaangażowanie, świetna pamięć, systematyczność i zdolności do dobrych relacji z ludźmi, umożliwiły jej rozwinięcie działalności w Stowarzyszeniu Absolwentów i Wychowanków Liceum im. Emilii Plater. Była przez wiele lat bardzo czynnym członkiem, Prezesem Stowarzyszenia „Platerówka”, duszą tego Stowarzyszenia. Inicjowała i organizowała dziesiątki nierzadko paruset osobowych spotkań i zjazdów absolwentów Platerówki, akcji pomocowych tyczących byłych nauczycieli, wychowanków i zdolnych uczniów, prac wspomnieniowych i innych pożytecznych działań. Dzięki niej lampki z „EMILKĄ” od 10 lat są zapalane we Wszystkich Świętych, na wszystkich cmentarzach na grobach zmarłych nauczycieli Platerówki.
Organizowała także rocznicowe zjazdy lekarzy, absolwentów Akademii Medycznej. Gromadziła materiały o swojej Szkole, prowadziła kroniki, organizowała wydanie wielu książek o szkole. Dzisiaj część tych rzeczy trafiła do muzeum, a część jeszcze czeka na wykorzystanie przez przyjaciół. Książki długo będą służyły swoim właścicielom.
Była osobą wrażliwą na potrzeby innych i ich cierpienia. Jej też nie było oszczędzone cierpieć. W życiu trapiło ją wiele chorób i bólów. A w ostatnim roku, od ub. lata było to pasmo nieustającego i rosnącego bólu, tylko nieco tłumionego przez leki. Częsta posługa sakramentalna księdza i modlitwa pomagały te cierpienia znosić. Nasza Siostra Zofia zasnęła spokojnie, w obecności lekarza i rodziny, w minioną sobotę.
Straciliśmy – Rodzina ( mąż, dzieci i wnuczki) - wspaniałą żonę, matkę i babcię; a liczne grono przyjaciół – nieodżałowaną i niezastąpioną koleżankę, przyjaciółkę, organizatora działań społecznych.
Dzisiaj żegnamy Ją i modlimy się za nią. Z nadzieją na spotkanie w przyszłym świecie, przed Obliczem Pana Boga.
wygłoszone przez celebrującego liturgię pogrzebową po Mszy św. dn. 12.07.2017 w kościele NMP Wspomożenia Wiernych w Zalesiu Dolnym
Szanowni Państwo,
odprowadzamy dziś na wieczny spoczynek Zofię Golę-Podkowińską.
Absolwentkę Liceum Ogólnokształcącego im. Emilii Plater w Zalesiu Dolnym. Lekarza stomatologa, Prezesa Stowarzyszenia Absolwentów i Wychowanków liceum Emilii Plater o najdłuższym stażu.
Zofia Gola–Podkowińska a dla nas absolwentów po prostu „Zosia” była skromną, niepozorną kobietą. Ale człowiek o wielkim sercu, skarbnicą pomysłów i inicjatyw, Tytan pracy. Nigdy nie traciła wiary w sukces, posiadająca cechy przywódcze. Z perspektywy wielu lat działania z Zosią, mogę stwierdzić, że połowę swego dorosłego życia poświęciła naszej kochanej „Platerówce” i nam Absolwentom. Kiedy w 1984 r. zorganizowaliśmy pierwszy zjazd „Platerówki”, której już nie było bo ją zlikwidowano, przyjechało około 500 absolwentów. I wówczas postanowiliśmy, że dołożymy wszelkich starań by wskrzesić naszą kochaną szkołę. W owych czasach wydawało się to nie realną fantazją. A jednak po wielu latach jest. Zawdzięczamy to w dużej mierze Zosi i bardzo wielu absolwentom i ludziom dobrej woli, których Zosia umiała zmobilizować do działania. Dziś nie sposób wszystkiego co zrealizowaliśmy wymienić. Wymienię tylko kilka rzeczy: jest liceum, przywrócono mu imię „Emilii Plater” zamiast numeru, jest piękna sala gimnastyczna, której nie mieliśmy, zamiast baraku jest łącznik a w nim biblioteka, szatnie i sale dydaktyczne.
Odrestaurowany zabytkowy sztandar wisi w gablocie na poczesnym miejscu w szkole. Jest tablica na murze kościoła upamiętniająca naszych profesorów, Jest pamiątkowa tablica na frontowej ścianie szkoły. Opiekujemy się grobami naszych profesorów i zapalamy co roku znicze na ich grobach. Zorganizowaliśmy 4 zjazdy Absolwentów. Były złote i diamentowe matury. To tylko ułamek dokonań, w których uczestniczyliśmy z Zosią. Ale za tymi działaniami idą setki godzin spędzonych w urzędach, spotkaniach i naradach. To są dni spędzone na przygotowaniach tego wszystkiego o czym przed chwila mówiłem. W tych wszystkich działaniach brało udział wielu obecnych i tych których już nie ma na tym świecie.
Ale to wszystko zostaje wynagrodzone na naszych imprezach „Platerówka znowu razem”, naszych jajeczkach Wielkanocnych, Zimnych dołach, Wigilijnych Opłatkach. To wszystko łączy nas i daje niezapomniane chwile spędzone razem. Daje olbrzymią satysfakcję z tego co razem dokonaliśmy, moi drodzy każdy tu obecny ma własne wspomnienia związane z Zosią i jej obraz przed oczami. I nich tak zostanie.
Dzisiaj, kiedy stoimy tu nad tą trumną, przypomina mi się wiersz o Emilii Plater i słowa: „Tyle krwi swej i cudzej przelali – łzy ni jednej – a teraz płakali”
I My dzisiaj stojąc tu nad trumną żegnając Zosię mamy łzy pod powiekami i na policzkach. Bo już Zosi nie ma wśród nas. Kiedy byłem niedawno u Zosi omówić sprawę oddania naszych archiwów do Muzeum Piaseczyńskiego, kiedy wychodziłem zatrzymała mnie w drzwiach i powiedziała: „ Tadeusz masz podziękować wszystkim Koleżankom i Kolegom za współpracę bo sami byśmy tego nie dokonali”
I to było moje ostatnie spotkanie z Zosią. Dzisiaj wypełniłem jej prośbę. W imieniu Zosi, dziękuję obecnym i nieobecnym za współpracę i za to, że byliście i jesteście przy niej, przy Zosi, która nas bardzo, bardzo kochała.
wygłoszone podczas pogrzebu na Cmentarzu Kompunalnym w Piasecznie 12 lipca 2017 roku przez
Tadeusza Warszę
ZOFIA GOLA-PODKOWIŃSKA
Nikt nie żyje wiecznie… tylko czy na pewno tak właśnie jest?
Przecież pamięć o zmarłych trwa dopóki żyjemy my, którzy o nich pamiętamy.
Kiedy myślę o Pani Zosi to pierwsze skojarzenie które przychodzi mi do głowy to Jej ogromna życzliwość dla innych. Zainteresowanie losem innych ludzi, troska o to, żeby zostali docenieni, żeby pokazać im że o nich pamiętamy, żeby nie zostali sami czy opuszczeni. Wielokrotnie podczas organizowania spotkań byłych absolwentów Platerówki Pani Zosia pokazała swoje ogromne zaangażowanie i dbałość o drugiego człowieka oraz wytrwałość w dążeniu do kontynuowania ponadczasowych wartości: szacunku dla tradycji, umocnienia więzi międzyludzkich, solidarności ze słabszymi i chorymi, pomocy i troski o nich. Jakie to rzadkie w dzisiejszych, dzikich czasach… i jak godne podkreślenia w sytuacji, kiedy taki człowiek jak Pani Zosia nas opuszcza.
Mówiąc o spotkaniach absolwentów nie mogę nie poruszyć kwestii doskonałej organizacji tych wydarzeń, przygotowania wszystkiego z dbałością o najmniejszy detal.
Kontaktowała się i jakże często odszukiwała ludzi po wielu latach używając różnych metod łącznie z docieraniem do dokumentów parafialnych aby zawiadomić osoby, które od dawna nie mieszkały na tym terenie, żeby pokazać im że są pamiętane i że uroczystości się nie mogą się odbyć bez ich obecności. Wytrwałość i determinacja jaką Pani Zosia wykazywała aby dotrzeć do tych osób jest naprawdę wzruszająca i godna podziwu.
Pamiętam jedną z wizyt jaką kilka lat temu złożyłam Pani Zosi wraz moją Mamą– przyjaźniły się od czasów szkolnych. Rozmawiałyśmy oczywiście o Platerówce, o różnych wydarzeniach i w pewnym momencie Pani Zosia wyszła do innego pokoju i wróciła z całym naręczem teczek, skoroszytów, albumów i różnych dokumentów. Rozłożyła je na stole i zaczęła nam pokazywać zdjęcia, dokumenty, artykuły z prasy i inne pamiątki i opowiadać historie z nimi związane. Był to pierwszy raz, kiedy widziałam te dokumenty i byłam pod ogromnym wrażeniem ich uporządkowania, sklasyfikowania, opisów i organizacji tych bezcennych pamiątek. Ale najważniejszy był wyraz twarzy Pani Zosi, kiedy nam o tym opowiadała. Jednocześnie skupiona i rzeczowa a zarazem pełna wewnętrznej radości i dumy z faktu, że tak wiele się udało… Była po prostu szczęśliwa.
Teraz cieszę się że ten dorobek wielu lat Jej ciężkiej pracy nie poszedł na marne. Pani Zosia niedawno przekazała te dokumenty Muzeum Regionalnemu w Piasecznie i dzięki temu będą dostępne dla wszystkich zainteresowanych historią Platerówki i ludzi z nią związanych. To piękny gest. Pani Zosia, wieczna optymistka, zawsze życzliwa i uśmiechnięta, nie poddająca się trudnościom, wytrwała i konkretna. To jest mój obraz osoby, która odeszła pozostawiając po sobie pustkę.
Mogła bym opisywać Jej życie, karierę zawodową i inne cechy charakteru ale myślę, że każdy z nas którzy Ją znaliśmy ma Jej obraz przed oczami. Pisanie o tym, że Jej strata oznacza dla nas pustkę i że będzie nam Jej ogromnie brakowało jest może niezbyt oryginalne, ale tak właśnie jest. Myślę że gdyby na tym świecie było więcej osób takich jak Ona, to żyłoby nam się łatwiej i radośniej. Odszedł od nas dobry człowiek, którego ciepła i troski będzie nam bardzo brakowało.
Choć Pani Zosia nie była moją rodziną, to jednak ze względu na wieloletnią z Nią znajomość czuję się tak, jakby odeszła z Nią część mnie. Są osoby, które wywierają na nasze życie duży wpływ i kiedy ich zabraknie, nic nie jest już takie jak przedtem. Tak właśnie jest w moim przypadku. Pani Zosiu, proszę się do mnie czasami uśmiechnąć z wysoka… Będę bardzo tęsknić.
Dorota Ziemnicka